czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 5.

Jedynka, Dwójka, Trójka i Nate wstaje ze swojego miejsca. Idzie powolnym krokiem do fotela znajdującego się tuż obok Caesara.
- Witaj Nathanielu. - przywitał go Caesar z uśmiechem mierzwiąc swoje limonkowe włosy. Nigdy nie rozumiałam tej mody kapitolińczyków na farbowanie włosów na różne dziwne kolory. Nate skinął głową i usiadł w fotelu.
- Jak się czujesz na dzień przez igrzyskami? - zapytał Caesar.
- Jakoś sobie radzę. - powiedział niepewnie. Caesar posłał mu radosny uśmiech i zadał kolejne pytanie.
- Kto taki jak ty napewno ma kogoś kogo kocha, nieprawdaż?
- Być może.
- No to musisz się postarać, żeby wrócić do niej. - Nate skinął głową. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w podłogę. Dalej nie słuchałam, otrząsnęłam się dopiero kiedy rozbrzmiał dzwoneczek oznajmiający koniec czasu trybuta. Kiedy Nate usiadł ja wstałam. Nate posłał mi pocieszający uśmiech. Usiadłam obok Caesara.
- Dobry wieczór, Claryso.- przywitał się z uśmiechem.
- Dobry wieczór.- wymamrotałam.
- A ty powiesz mi jak się czujesz przed igrzyskami? -zapytał z uśmiechem.
- Nieźle, myślę, że jestem całkiem dobrze przygotowana. - odpowiedziałam i wymusiłam na sobie uśmiech.
- Masz rodzeństwo?- zapytał nagle.
- Nie, jestem jedynaczką. - powiedziałam wbijając wzrok w niebo.
- Och, nie można zapomnieć waszego występu na rozpoczęciu igrzysk, jak się czułaś kiedy całe Panem patrzyło na ciebie? - popatrzył na mnie z zaciekawieniem.W tej chwili wyobraziłam sobie plażę, na której siedzę tylko z Ethanem.
- Szczerze? Dziwnie. Nigdy jeszcze nie czułam takiej presji. - powiedziałam starając się nie myśleć o tym w jakiej sytuacji się aktualnie znajduję.
- Zapewne zostawiłaś w Czwórce wielu przyjaciół. - stwierdził uśmiechając się.
- Nie, tylko dwoje.- Caesar popatrzył na mnie wyczekująco.- Kim i ... Ethana.
- Hm, po twoim tonie sądzę, że Ethan jest nie tylko przyjaciele.- zaśmiał się i popatrzył na mnie zaciekawiony, czułam, że wszyscy w całym Panem patrzą na mnie.Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, nie chciałam się przyznawać do swoich uczuć.- Cóż, skoro się nie chcesz przyznać to chociaż postaraj się by wygrać ..., dla niego. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. W tym samym momencie rozbrzmiał dzwoneczek. Odetchnęłam z ulgą i odeszłam na swoje miejsce. Nie bardzo pamiętam co się dalej działo, chyba za dużo myślałam o Ethanie i nie mogłam się na niczym skupić. Byłam głupia, że nie powiedziałam mu wcześniej o swoich uczuciach, teraz jest już za późno.
Wieczorem ... a raczej o jakiejś 23 siedziałam na łóżku i rozmyślałam. Wpadałam na genialnie głupi pomysł, cóż skoro i tak przyszło mi umierać. Wzięłam kartkę i długopis i zaczęłam pisać. Skoro nie powiem mu tego osobiście, to moge to napisać.
                                                          Kochany Ethanie,
Wiem, że nie tak wyobrażaliśmy sobie naszą przyszłość, ale skoro już nie żyję to powinienieś się o tym dowedzieć. Nie wiem kiedy to się stało, ale ja zakochałam się w Tobie, nie wiem jak udało mi się to tak długo ukrywać, ale jakoś wyszło. Wszystkie spędzone z tobą chwile były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu. Wierz mi na słowo, ale cholernie trudno pisać o sobie jak o kimś kto już nie żyje. Tamten pocałunek przed moim wyjazdem do Kapitolu to było coś czego nigdy nie zapomniałam.
                                                                                                       Kocham Cię
                                                                                                              Clarie.
To była chyba najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłam, ale przyjanmniej się dowie. Złożyłam liścik i położyłam się spać.
                                                           ***
Następnego dnia o jedenastej byłam już w sali ekspedycyjnej znajdującej się pod areną. Tam od razu dopadł mnie lekarz i wszczepił mi lokalizator, dzięki któremu organizatorzy będą w stanie znaleźć mnie w każdym możliwym miejscu. Później założyłam czarny kostium, jakby wodoodporny.
- Może na arenie, będzie jezioro. - zamyślił się Chris.  Siedzieliśmy tak jeszcze pół godziny, później nadszedł mój czas.
- Boję się. - szepczę ze łzami w oczach.
- Och, księżniczko, chciałbym ci powiedzieć, że nie ma czego, ale nie chcę kłamać. - powiedział i przytulił mnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że trzymam w ręku kartkę z liścikiem do Ethana.
- Mogę mieć do ciebie ostatnią prośbę?- zapytałam niepewnie.
- Oczywiście. - odpowiedział.
- Daj to Finnickowi, a on niech da to Ethanowi, będzie wiedział o co chodzi. - wymamrotałam, na co mój stylista skinął głową. - Dziękuję.
Stanęłam na metalowej tarczy i opadła na mnie szklany cylinder. Po chwili tarcza unosi się w górę. Stoję na małej wysepce otaczającej duże jezioro, na środku jeziora jest jeszcze jedna wysepka, na której znajduje się Róg Obfitości,a  dalej był tylko las. Mieliśmy stać na tych tarczach przez minutę, coś czułam, że minuta się kończy więc spojrzałam w lewo i zobaczyłam Rey'a. On też spojrzał na mnie i pokazał ręką na Róg Obfitości, to chyba miało oznaczać, że mamy od razu biec do rogu.
- Siedemdziesiąte Drugie Głodowe Igrzyska czas zacząć! - rozbrzmiał głos Claudiusa Templesmitha. Bez wahania wskoczyłam do wody i podpłynęłam do Rogu Obfitości. Byłam pierwsza, no tak każdy się tego spodziewał, w końcu jestem z Czwórki, dyskrytu zajmującego się rybołóstwem. Wyciągnęłam z rogu miecz i łuk ze strzałami. Nim się obejrzałam ktoś stał za mną, nie oglądając się uderzyłam go łokciem w brzuch i popchnęłam do wody. Jak się okazało był to Nate, posłałam mu przepraszające spojrzenie i zaczęłam walkę o przetrwanie. Zobaczyłam dziewczynę z Szóstki zbliżałą się do mnie, automatycznie sięgnęłam do kołczanu po strzałę i posłałam ją w stronę dziewczyny. Przez chwilę wpatrywałam się w ciało dziewczyny dryfujące po czerownej od krwi wodzie.Wróciłam do świata dopiero kiedy poczułam, że ktoś przykłada mi nóż do szyji. Nóż drasnął mnie w szyję, a jego posiadacz, którym okzał się trybut z Trójki, upadł martwy na ziemię. Spojrzałam na mojego "wybawcę", którym okazał się Max. Uśmiechnęłam się lekko w podziękowaniu i wzięłam miecz, którym przeszyłam szyję trybuta z Piątki. Razem z innymi zawodowcami staraliśmy się nie pozwolić dojść innym do Rogu Obfitości by mieli jak najmniejsze szanse. Dziwił mnie fakt czemu Nikole nie chce mnie teraz zabić, przecież miałaby o jedną rywalkę mniej. Mniejsza o to, kiedy zaczęło się ściamnać zostaliśmy sami, wszyscy, którzy chcieli dostać się do Rogu zginęli, chyba wszyscy. Nie wiem co stało się z Natem, maiałam nadzieję, że nic mu nie jest i chowa się teraz w lesie. Organizatorzy dopiero teraz zabierają ciała zabitych trybutów, chyba nie chcieli nam przeszkadać kiedy walczyliśmy o Róg Obfitości. Spojrzałam na moich towarzyszy broni, nie mieliśmy jakiś większych obrażeń, ale nie obyło się bez drobnych kontuzji. Max miał lekko rozciętą nogę, Alissa sporą ranę na policzku, Nikole i Rey kilka zadrapań i draśnięć po nożu, a ja miałam ślad na szyji po nożu i podrapane ręce. Nie było aż tak źle jak myślałam. Usiadłam koło Rey'a i pomogłam mu opatrzeć ranę na ramieniu. Później oddaliłam się trochę od reszty i usiadłam sobie przy jeziorze wpatrując się w już czystą taflę wody. Położyłam się na plecach i wpatrywałam w usiane gwiazdami niebo. Myślałam co teraz robią Nate i Ethan. O tym drugim przestawałam myśleć tylko podczas walki. Po chwili usłyszałam hymn Panem, a po nim zostały wyświetlone zdjęcia zabitych trybutów. Z Jedynki i Dwójki wszyscy żyją, z Trójki przeżyła tylko dziewczyna, chwila prawdy, czy Nate jeszcze żyje? Tak, udało mu się przeżyć pierwszy dzień na arenie. Mimowolnie się uśmiechnęłam i patrzyłam na resztę zdjęć. Piątka- zginął trybut, którego ja sama zabiłam,Szóstka- trybutka martwa, Siódemka- martwy trybut, Ósemka- trybutka, Dziewiątka - trybut, Dziesiątka - trybutka, Jedenastka- trybut, Dwunastka- oboje. Czyli zginęło dziesięć osób. Zostało nas czetrnaścioro.
- To kto pierwszy obejmuje warte?- zapytał Max.
- Ja mogę. - powiedziałam obojętnie.
- Ja też. - dodała Nikole. Uniosłam brwi zdziwiona, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
- No dobra, skoro tak chcecie, tylko się nie pozabijajcie.- mruknęła Alissa kładąc się na piasku. Ten piasek, te jezioro to wszystko przypominało mi dom, do którego miałam już nigdy nie wrócić.
- O czym myślisz?- zapytałą niespodziewanie Nikole.
- O domu, o przyjaciołach, a ty? - spojrzałam na nią, zaś ona wpatrywała się w spokojną taflę jeziora.
- O tym ile jeszcze pożyję.- mruknęła smętnie.
- Wiesz, że masz całkiem spore szane na wygraną.- stwierdziłam wciąż patrząc na jej zamyśloną twarz, niespodziewanie parsknęła śmiechem.
- Ja? Hahaha, bardzo śmieszne, przy kimś takim jak Rey czy Max nie mam szans. - zaśmiała się ponownie. Odwróciłam wzrok i papatrzyłam na las rozciągający się przed nami. - Wiesz, Rey chce na wstępie pozbyć się tego twojego Nate.- powiedziała kiedy przestała się śmiać. Popatrzyłam na nią przerażona.
- A...ale jak to ? - zapytałam przerażona.
- Normalnie, twierdzi, że jest tym poważniejszym wrogiem i należy się go pozbyć jak najszybciej. - mruknęła.
- A tak wogóle to czemu mi to mówisz?- zapytałam kiedy się już trochę uspokoiłam.
- Rey chce, żebyś mu w tym pomogła. Twierdzi, że lepiej go znasz i szybciej go wytropisz.- powiedziałą i spojrzała na mnie. Na jej twarzy malowało się współczucie.
- Jak ja miałabym go znaleźć?- zapytałam z ciekawością na co Nikole wzruszyła ramionami i pokręciła głową. Późnioej siedziałyśmy już w milczeniu, aż do czasu kiedy Max wstał by nas zmienić. Położyłam się na ciepłym piasku i długo nie mogłam zasnąć. Myślałam nad tym co powiedziała mi Nikole. W końcu udało mi się zasnąć, nie wiem ile spałam, ale kiedy się obudziłam czułam się jakbym nieprzespała trzech nocy z rzędu. Ziewnęłam przeciągle i usiadłam koło Nikole kiedy dzieliliśmy się jedzeniem. Dostaliśmy po bułce i kawałku sera.
- Clarie, możemy pogadać?- zapytał Reyi po chwili dodał- Na osobności.
- Jasne. - odpowiedziałam i odeszliśmy kawałek. Wiedziałam o co mu chodzi, ale nie chciałam się wydać.
- Clarie, muszę ci to powiedzieć wprost, musimy zabić Nate'a jest zbyt dużym zagrożeniem. A mówiąc my mam na myśli Ciebie i mnie.- powiedział.
- Ale po co ci ja?- zapytałam.
- Bo tylko ty go znasz i jeśli go znajdziemy to kiedy mnie lub kogoś innego z nas zobaczy ucieknie, a tobie zaufa i  zostanie, a wtedy ja wchodzę i Bam.- wyjaśnił gestykulując rękoma. Przeczesałam palcami włosy i kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. - Pomożesz nam... mi?- zapytał.
- Ja ... tak, zrobię wszystko byleby tylko wrócić do domu.- wymamrotałam i odeszłam. Przez jakąś godzinę każdy zajmował się sobą, Nikole i Alissa rozmawiały o czymś zawzięcie, a Rey i Max grzebali w Rogu Obfitości. Ja zaś siedziałam i rozmyślałam nad tym co dzisiaj miało się wydarzyć. Po kolejnej godzinie Rey podszedł do mnie.
- Clarie, czas ruszać.- powiedział i podał mi łuk, strzały, miecz i nóż. Wstałam i wskoczyłam do wody otaczającej naszą wysepkę, usłyszałam jak Rey poszedł w moje ślady i po chwili byliśmy już na drugim brzegu. Ruszyliśmy w las nieznanymi ścieżkami co chwila potykając się o wystające korzenie. Nie wiem ile tak szliśmy, ale kiedy znaleźliśmy osobę, której szukaliśmy słońce chyliło się ku zachodowi. Zatrzymuję Rey'a i przykłądam palec do ust, na znak żeby był cicho. Wyszłam zza drzew.
- Nate.- szepnęłam. Ten od razu dobył noża i spojrzał na mnie. Kiedy zobaczył, że to ja wypuścił nóż z ręki i podszedł do mnie.
- Clarie.- po jego policzkach spłynęły łzy.- Tak się o ciebie bałem.
______________________________________________________________________
I mamy kolejny rozdzialik, jak wspomianałam trybuci wkroczyli na arenę. Wybacz Olu , Nate zginie szybciej niż sądziłam. Następny rozdział już wkrótce.
Liczę na szczerą krytykę i polecajcie mojego bloga. ; D

7 komentarzy:

  1. rozdział świetny . szkoda,że Nate zginie . :( z rozdziału na rozdział jest coraz ciekawiej a następnego to się chyba nie doczekam więc mam nadzieję ,że szybko się pojawi . :D mam jedno małe (ale) czy mogłabyś zmienić czcionkę bo trochę źle się ją czyta . ?

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) , ja również żałuję że Nate zginie ,ale cóż tak wyjdzie :], czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Łeeeeeeeeeeee,to takie okrutne! On się o nią bał!!!!! Łeeheheh!!! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie... Bardzo ciekawy blog. Dziś pochłonęłam wszystkiem 5 rozdziałów. Miałam tylko nadzieję, że dodasz jakąś gafę Haymitcha... Ale cóż i tak fajne<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie... Bardzo ciekawy blog. Dziś pochłonęłam wszystkiem 5 rozdziałów. Miałam tylko nadzieję, że dodasz jakąś gafę Haymitcha... Ale cóż i tak fajne<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie... Bardzo ciekawy blog. Dziś pochłonęłam wszystkiem 5 rozdziałów. Miałam tylko nadzieję, że dodasz jakąś gafę Haymitcha... Ale cóż i tak fajne<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehhhhh.

    "Hm, po twoim tonie sądzę, że Ethan jest nie tylko przyjaciele" - końcówki wyrazów nie gryzą.

    Często tam, gdzie powinna być kropka mamy przecinek. Tylko mi nie mów, że Nate zakocha się Clarysie, bo podejdzie to wręcz pod plagiat...

    Jakim cudem bohaterka nie powiedziała Ethan'owi o swoich uczuciach? Haaalo! Całowali się -.- chyba, że to też nic nie znaczy, tak, jak przytulanie. Jeżeli tak, to już siedzę cicho.

    Treść tego listu nie wciągnęła mnie w ogóle. Jakoś nie wyczułam tam ani grama romantyczności, ale to może ze mną jest coś nie tak?

    Jej stylista to pedał. Z tego, co sobie przypominam, w oryginalnych igrzyskach gościu zachowywał się podobnie.

    "Stanęłam na metalowej tarczy i opadła na mnie szklany cylinder" - ?.? tylko ja nie ogarniam?

    Wybrali ją, ona się bała. Trochę potrenowała, dołączyła do zawodowców. Kocha Ethan'a, ale mizia się z Nate'm. Wystroili ją i kazali siedzieć w jakimś pomieszczeniu. Nagdle krzyknięto i Igrzyska się rozpoczęły - może to trochę niemiłe, ale mogłabym przyczytać to, co wyżej napisałam i wiedziałabym prawie wszystko. Mało opisów, dialogi czasem z kosmosu siłą wyrwane i zero uczuć, prócz tego, że ona co rozdział ryczy. Ten wywiad też nie należał do meega wciągających.

    (Mogę czytać bloga dalej i komentować w ten sam sposób, jeśli tylko chcesz. Daj mi znać, czy mam zostawiać swoje przemyślenia, czy nie, na gg lub gdziekolwiek indziej ;)

    OdpowiedzUsuń