wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 9.

Siedziałam kompletnie nic nie robiąc. Nikt nie przyszedł, nikt mnie nie zabił, nikt mi nie pomógł. Do cholery jasnej ile ja mam tak siedzieć?! Obiecałam sobie, że jeśli przeżyję to osobiście, własnymi rękami zabiję Finnicka, a jeśli będe martwa będe go nawiedzać i zrobie mu takie Paranormal Activity, że .... nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego słowa, ale i tak coś mu zrobię. Nagle na niebie błysnął srebrny spadochron i wylądował obok mnie.
- No nareszcie - mruknęłam i wzięłam apteczkę przyczepioną do spadochronu. Zaczęłam wyciągać z pudełka różne rzeczy.
- Co to do cholery jest.- mruczałam do siebie wyciągając kolejną to rzecz. Większoś z tych rzeczy widziałam pierwszy raz w życiu. Przewróciłam oczyma kiedy po raz kolejny napotkałam się na zupełnie nieznaną rzeczy. Kiedy wreszcie przekopałam się przez stertę niepotrzebnych rzeczy znalazłam wodę utlenioną i bandaże. Z niesmakiem popatrzyłam na ranę na nodze. Tak szczerze, to wyglądała okropnie. Skrzywiłam sie przemywając ją wodą utlenioną. Kiedy założyłam bandaż na niebie pojawił się Claudius Tempesmitch, oczywiście nie dosłownie.
- Jak wicie zostało was już tylko siedmioro, wieć razem z Senecą postanowiliśmyt zrobić dla was ucztę. Odbędzie się ona przy północnym wejściu do lasu. - wyjaśnił. Serce zabiło mi mocnej, jeśli to nie będzie uczta, tylko pułapka żebyśmy szybciej się spotkali i pozabijali? W końcu organizatorzy byli nieprzewidywalni! A, co mi tam.- pomyślałam i wstałam. O dziwo ból w nodze nie nasilił się, był znacznie słabszy. Po chwili Claudius znów pojawił się na niebie.
- Uczta odbędzie się za godzinę.- dodał. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam przez las. W ogóle nie orientowałam się w terenie i kompletnie nie wiedziałam którędy iść. Poszłam po prostu przed siebie, może los będzie mi sprzyjał i dostanę się tam jak już wszyscy się pozabijają.Moja świetna orientacja co i raz prowadził mnie na drzewo, w które zazwtczaj walnęłam.Rozmasowując obolałe czoło (po kolejnym już dziś zderzeniu z drzewem) dotarłam do miejsca gdzie drzewa rosły już żadziej. W końcu w polu mojego widzenia dostrzegłam wyspę, a na niej Róg Obfitości. Nikogo nie było i było zupełnie cicho, za cicho. Rozglądałam się, ale nigdzie nawet nie widziałam Ailssy i Maxa. Przykucnęłam i schowałąm się za krzakami, co i raz spoglądając czy aby nic się nie dzieje. Nie wiem ile tak siedziałam, lae zapewne długo bo nogi mi już zdrętwiały. W pewnym momencie na niebie pojawił się poduszkowiec i zaczął powoli się zniżać. Wiata na dole poduszkowca otworzyła się i zaczęły wybiegać z niej zmiechy. Tym razem nie były ot tylko zmutowane tygrysy, ale i równie dziwne i przerażające wilki, były sporo wyższe ode mnie kiedy stały na czterech łapach. Wzdrygnęłam się, ale mimo to starałam zachować spokój. Zmiechy zaczęły szukać trybutów. Jeden z nich przebiegł tuż koło mnie, ale mnie minął i podbiegł do dziewczyny z Piątki. Usłyszałam jej przraźliwe krzyki,a potem już tylko wystrzał armatni. Zmiechy zaczęły gonić wszystkich po koleji, nie zabiajły ich, tamta trybutka była wyjątkiem. W końcu i dorwały mnie, zaczęłam biec w stronę wyspy. Wskoczyłam do wody co dało mi chwilową przewagę przed zmiechami, bo one zawachały się kiedy zimna woda ochlapał ich łapy. Płynęłam najszybciej jak potrafiłam, ale zmiechy i tak mnie dorwały. Jeden z nich boleśnie przejechał pazurami po moich plecach rozrywając materiał plecaka. Jęknęłam i w ostatniej chwili złapałam nóż po czym przeszyłam trójzębem szyję potwora. Ten tylko zawył głośno, upadł na ziemię i zmienił się w kupkę popiołu. Patrzyłam na pozostałości po zmiechu dopóki nie zabrała ich fala. Potwory zostawiły mnie w spokoju i teraz biegały za resztą trybutów. Już rozumiem! One chcą nas sprowadzić do jednego miejsca żebyśmy się pozabijali. Wzdrygnęłam się, organizatorzy są naprawdę okrutni, tylko po co zabili tamtą dziewczynę. Po kilku minutach zmiechy wykonały swoją robotę bo już prawie wszyscy trybuci byli na wysepce. Brakowało już tylko Alissy, jak na zawołanie usłyszeliśmy jej krzyk.
- Aliss!- krzyknął Max i rzucił się na pomoc koleżance, ale kiedy zbliżył się do wody jeden ze zmiechów odrzucił go do tyłu. Max uderzył plecami o złoty Róg Obfitości. Nstychmiast wstał, ale zaniechał swoich prób ratowania Alissy, bo właśnie usłyszeliśmy armatni wystrzał. Max spuścił głowę w dół po czym spojrzał na nas. Wszyscy wymienialiśmy spojrzenia. W końcu dziewczyna z Dziewiątki rzuciła sztletem w trybutkę z Trójki. Dziewczyna ominęła ostrze, a te trafiło dziewczynę z Siódemki. Zaczęła się rzeź. Dziewczyna z Trójki o kruczoczarnych włosach patrzyła na mnie wściekle. Podbiegła do mnie i chciała trafić mnie siekierą. Uchyliłam się w ostatniej chwili. Uderzyłam plecami o czyjeś plecy. Gwałtownie odwróciłam głowę w bok, jak się okazało był to Max. Nie atakował mnie, ja nie atakowałam jego- proste. Czarnowłosa znów biegła do mnie, ale to mnie udało się rozciąć jej nogę nożem. Wściekła upadła. Niemogła wstać, ani chociażby poruszyć nogą. Szybko się wykrwawiała, gdybym ją zostawiła to zapewne umarłaby niedługo, ale ja chciałam to zakończyć jak najszybciej. Podeszłam do niej i wbiłam trójząb w klatkę piersiową. Widziałam przerażenie w jej oczach kiedy ostrza zbliżały się do niej. Armatni wystrzał, umarła. Patrzyłam na Max'a, właśnie przeszył brzuch swojej rywalki oszczepem. Kolejny armatni wystrzał i trybutka z Dziewiątki nie żyje.
- No to zostało nas tylko dwoje.- uśmiechnął się chytrze. Zostało nas tylko dwoje, huczało mi w głowie. Nie wierze, że dotrwałam aż do tej chwili. - Chyba czas to zakończyć, nie sądzisz?- spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek. Kiwnęłam głową i zaczęłam biec w jego stronę. Mój nóż zderzył się z jego ręką boleśnie ją raniąc. Max warknął coś pod nosem i rzucił we mnie mieczem. Ten zranił moją nogę, rozrywając bandaż znajdujący się na niej. Pisnęłam pod wpływem bólu, który stawał się nie do zniesienia. Myśl o Ethanie, myśl o Ethanie, myśl o Ethanie- powtarzałam sobie w myślach. Jednak nie to pozwoliło mi zapomnieć o bólu lecz Max zbliżaljący się do mnie ze sztyletem. Szybko podniosłam się z ziemi i odparłam jego atak trójzębem. Przez chwilę nasze bronie zderzały się w zaciętej walce, ale Max odpuścił i odbiegł kawałek. Zaczęłam się do niego zbliżać, najpierw powoli potem coraz szybciej. W pewnym momencie Max się potknął i wpadł do wody. Kiedy mój trójząb był wystarczająco blisko by go zabić, on pociągnął za niego sprawiając, że upadłam. Trzymał moje ręce za moją głową i przyłożył nóż do gardła.
- Szykuj się na śmierć.- wysyczał mi do ucha. Mimowolnie zadrżałam. Patrzył w moje oczy z taką nienawiścią jakbym zabiła całą jego rodzinę albo i więcej. Wyrwałam się z jego uścisku i odskoczyłam najdalej jak potrafiłam. Moja broń dryfowała teraz na wodzie. Jednocześnie z Maxem spojrzeliśmy na błyszczący trójząb. Rzuciłam się w stronę broni. Max też postanowił zdobyć trójząb. Byłam pierwsza, co było do przewidzenia. Max w wodzie nie był pewny swoich ruchów. Znów zaczęła się zacięta walka, nasze ostrza spotykały się po to by zaraz od siebie odskoczyć. W końcu zadałam mu cios w brzuch, nie był mi dłużny, jego miecz wylądował w moim brzuchu. On upadł konając. Zataczałam się przeza chwilę i po chwili ja upadłam. Teraz trzeba czekać, które z nas umrze pierwsze. Armatni wystrzał - Max umarł. Usłyszałam fanfary i głos Claudiusa Templesmitha.
- Siedemdziesiąte Drugie Głodowe Igrzyska uznaje za zamknięte.- oznajmił, poczułam jak szczypce łapią mnie i unoszą do góry, potem chyba znalazłam się w poduszkowcu. Chyba- bo straciłam przytomność.
_____________________________________________________________
I jest już po ostatecznej walce. Jakoś mi to nie wyszło ; / miało być dłuższe ale jak zwykle kicha wyszła.

6 komentarzy:

  1. walka mi się podobała ogólnie fajny rozdział . szkoda tylko ,że trochę krótki . :D ;* czekam na kolejny już nie mogę się doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. super :) dawaj dalej jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. dlaczego piszesz ze ci nie wyszła walka , bardzo fajna no może rozdział trochę za krótki ale najważniejsze że jest ,ciekawe jak się potoczą dalsze losy xd. :)U mnie jest 24 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oceniaj siebie źle[Jakby to powiedziała moja terapeutka- masz za mało wiary w siebie lub rodzice cię nie chwalą często ;D], świetny rozdział. CZEKAM. Fenix.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy... Tylko zauważyłam, że mieszasz czasy!
    Pilnuj się na przyszłość<3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nowy rozdział<3
    http://poskromienie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń